piątek, 10 maja 2013

Rozdział 1

O 13 byłam umówiona z Amy w parku obok mojego domu, więc miałam jeszcze dużo czasu. Zeszłam schodami na dół do salonu. W pokoju siedziała moja mama i czytała gazetę.
- Chcesz coś na śniadanie?- zapytała odkładając gazetę na bok.
- Nie, dziękuję. Dobrze wiesz, że ja rano nie jem, więc po co pytasz?- spojrzałam na nią podejrzliwie.
- A ty dobrze wiesz, że śniadanie to najważniejszy posiłek dnia. Chodź do kuchni zrobię ci kanapki.
- Po co pytasz jak i tak karzesz mi jeść?- mruknęłam pod nosem.
- Co?
- Nic, nic. Zrobię sama sobie śniadanie, ale dziękuję, że chciałaś pomóc.- uśmiechnęłam się.
- No dobrze. Masz na dzisiaj jakieś plany?
- Tak. Idę z Amy na zakupy, chciałabym coś nowego sobie kupić.- powiedziałam i weszłam do kuchni.
Wyciągnęłam chleb, masło i szynkę. Szybko posmarowałam 2 kromki chleba, położyłam po plasterku szynki. Nalałam sobie do picia sok pomarańczowy, zjadłam i posprzątałam po sobie. Od razu pobiegłam do swojego pokoju i chwyciłam swój telefon żeby sprawdzić, która godzina. Była dopiero 12. Zdecydowałam, że ten wolny czas spędzę przy komputerze. Usiadłam i pierwsze co zrobiłam po włączeniu się komputera zajrzałam na wszystkie strony plotkarskie jakie znam. Niestety nie było nowych artykułów o moim idolu- Justinie. No cóż, weszłam jeszcze na facebooka. Zanim się obejrzałam była 12:47. Szybko zbiegłam na dół i ubrałam swoje czarne conversy.
- Mamo, wychodzę! Mam komórkę więc jakby coś się stało to dzwoń!- krzyknęłam w drzwiach.
Szybko pobiegłam do parku chodź i tak jestem 5 minut przed czasem. Nie lubię się spóźniać, wolę trochę zaczekać. Amy przyszła do mnie punktualnie o 13.
- Cześć kochana- powiedziała na przywitanie i przytuliła mnie.
- Hej. To jak gotowa na szał zakupów?- zapytałam poruszając brwiami.
- Jeszcze pytasz!- krzyknęła.
- Dobra chodź już, bo jeszcze na autobus się spóźnimy.- powiedziałam.
Noi ruszyłyśmy na przystanek. Cały czas rozmawiałyśmy śmiejąc się. Gdy od przystanku dzieliło nas jakieś 20 metrów, masz autobus przejechał obok nas. Zaczęłyśmy biec za nim. On się zatrzymał, ale nie było nikogo na przystanku i zamknęły się drzwi, noi odjechał. Usiadłyśmy na ławce.
- Kiedy mówiłam, że nam autobus ucieknie, nie miałam tego dosłownie na myśli.- powiedziałam wkurzona.
- No widzisz. Wykrakałaś.- powiedziała Amy, po czym wybuchłyśmy śmiechem.
- I tak byśmy nie miały biletu.
- No tak. Dobra chodź kupimy bilety i zerkniemy na rozkład jazdy autobusów. – powiedziała Amy, wstając.
- Ok.
Kupiłyśmy bilety. Okazało się, że kolejny autobus przyjedzie za 10 minut. Więc poszłyśmy do pobliskiej lodziarni, bo upał był dzisiaj okropny. Nie to, że nie lubię jak jest ciepło, wręcz uwielbiam. Lubię zimę, ale nie za bardzo, ale kocham jeździć na łyżwach, sankach, rzucać się śnieżkami, i chodź mam 16 lat i tak lubię lepić bałwany. Nie ma jakiejś zimy, na której bałwan nie otrzymałby życia dzięki mnie.
Kupiłyśmy sobie po 2 gałki. Szybko zjadłyśmy i czekałyśmy na autobus. Kiedy przyjachał, oczywiście usiadłyśmy na tylnych siedzeniach. Żeby nam się nie nudziło machałyśmy do samochodów jadących za nami. Większość z nich odmachała, a my śmiałyśmy się jak opętane. Gdy autobus zatrzymał się na naszym przystanku szybkim krokiem ruszyłyśmy w kierunku centrum handlowego. Najpierw weszłyśmy do kilku sklepów ubraniami. Przeszukując sklepowe półki zadzwonił mój telefon. Dzwonił tata.
- Halo.- powiedziałam zdziwiona.
- Cześć córciu, co tam u ciebie słychać?- zapytał.
- A wszystko w porządku, a u ciebie?
- U mnie też wszystko dobrze. A co teraz robisz? Gdzie jesteś?
- Jestem w centrum handlowym z Amy na zakupach. Coś się stało, że dzwonisz?- zapytałam z troską.
- A wiesz, bo ja chciałem ci powiedzieć, że …- usłyszałam szum, coś nas rozłączyło.
- Dziwne- pomyślałam.
- Kto dzwonił?- zapytała ciekawa Amy.
- Tata. 
- Coś się stało? Trochę zbladłaś...- wybuchnęłam śmiechem.
- Tata dzwonił i chciał mi coś powiedzieć, ale nam coś przerwało i trochę się martwię. Co jeśli mu się coś stało? I na dodatek chciał mi coś powiedzieć, ale nie dokończył. Ciekawość mnie zżera.
- Ty odrazu masz same czarne scenariusze przed oczami. Nie martw się. - powiedziała  po czym mnie przytuliła.
Tata dzwonił jeszcze kilka razy <Czyli nic mu się nie stało... Ufff.> ale za każdym razem kiedy odbierałam to strasznie nam przerywało, że gadać się nie dało. W końcu przestał dzwonić, pewnie uznał, że to i tak nie ma sensu, a ja byłam ciekawa co chciał mi powiedzieć, bo nadal nic nie wiedziałam.
Kupiłam czarne rurki, 2 pary szortów, 3 bluzki z różnymi ciekawymi i kolorowymi napisami lub nadrukami i bluzę. Kolejnym celem był sklep z butami. Tam kupiłam 1 parę sandałek. Następnie poszłyśmy do sklepu z biżuterią. Kupiłam bransoletkę z zawieszkami i naszyjnik z kluczem wiolinowym. A później poszłyśmy do drogerii. Kupiłam jedynie perfum o zapachu arbuza, ponieważ kocham takie świeże, owocowe zapachy. Do domu wracałyśmy obładowane torbami. W autobusie znów machałyśmy kierowcom jadącym za nami. Mamy z tego wielki ubaw. Wyszłyśmy z autobusu, szłyśmy jeszcze kawałek razem, ale potem się rozdzieliłyśmy. Weszłam do domu i położyłam torby na podłodze…

1 komentarz:

  1. No i ciekawe, co ten tata chce jej powiedzieć :D czekam na następny rozdział :)

    http://bieberopowadanie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń