niedziela, 19 maja 2013

Rozdział 9

Obudziłam się ze straszyn bólem głowy. Leniwie otworzyłam oczy i dokładnie obejrzałam pomieszczenie, w którym się znajdowałam. Był to mój pokój. Co ja tu robię? Kiedy wstałam spodziewałam się najgorszego. Że leżę na łóżku w jednym z hotelowych pokoi, a obok mnie leży jakiś chłopak. A tu co? Jestem w swoim pokoju... Odetchnęłam z ulgą. Poczułam czyjś wzrok na sobie. Najpierw spojrzałam na lewo. Nikogo nie było. Odwróciłam głowę w prawo.
- Co ty tu robisz?!- podniosłam się do poozycji siedzącej.
- Pomogłem ci tutaj przyjść.- uśmiechnął się i też usiadł, był to Justin.
- Czy my...?- zapytałam niepewnie.
- Nie.
- Ufff.
Wstałam i ruszyłam w stronę łazienki. Wzięłam szybki prysznic, a kiedy wyszłam owinęłam się ręcznikiem. Wtedy zorientowałam się, że nie wzięłam ciuchów.
- Justin...- uchyliłam drzwi.- Mógłbyś zamknąć oczy?
- A to czemu?
- Bo zapomniałam ciuchów i jestem w samym ręczniku.
- No dobrze, już zamykam.
- Dzięki.- powiedziałam i wyszłam z łazienki.
Podeszłam do szafy i wyciągałam ciuchy, aż poczułam czyjś wzrok na sobie. Odwóciłam się.
- Miałeś nie patrzeć!
- Nie mogłem się powstrzymać.- poruszył brwiami.
- Echh...
Wyciągnęłam zwykłą pomarończową sukienkę przed kolano i bieliznę. Znów ruszyłam do łazienki. Ubrałam się i zmyłam makijaż, ponieważ miałam jeszcze ten co na imprezie. Maznęłam rzęsy tuszem, a usta błyszczykiem. Włosy rozczesałam i zostawiłam rozpuszczone.
- Proszę teraz ty możesz iść.- powiedziałam, wychodząc z łazienki.
Teraz on wszedł do łazienki. Siedział tam jakieś 20 minut, a ja w tym czasie grałam w jakąś gierkę na moim telefonie.
Wyszedł i usiadł koło mnie.
- Nie chcę wiedzieć, ale muszę... Co ja takiego robiłam na imprezie?- zaczęłam niepewnie.
- Napewno chcesz wiedzieć?- kiwnęłam potakująco głową.- No więc... Tańczyłaś jeszcze trochę z tamtym chłopakiem. Później biegałaś do prawie każdego chłopaka i mówiłaś mu, że go kochasz. Później podeszłaś do Chrisa i chciałaś go pocałować, ale on wiedział, że byłaś pijana i odsunął się od ciebie. Pokłóciłaś się z nim i poszłaś. Podeszłaś do jakiegoś chłopaka i wyciągnęłaś go na parkiet. Potańczyłaś z nim trochę, a później on cię ciągnął do wyjścia. Wtedy ja pobiegłem za wami. Ruszyliście w stronę hotelu, ale mi się udało jakoś ciebie zabrać.
- Boże...- walnęłam się z otwartej dłoni w czoło.
- Ale to jeszcze nie koniec. Kiedy cię odprowadziłem to prosiłaś żebym został, więc zostałem. Chciałem iść do salonu, ale ty mnie zaciągnęłaś do swojego pokoju. Położyłaś się na łóżku i kazałaś mi się też położyć. Kiedy już leżeliśmy chciałaś mnie pocałować, ale ja ci się nie dałem. Zaczęłaś krzyczeć, że mnie kochasz. Kiedy chciałem iść do toalety to ty mnie przyciągnęłaś do siebie i ściągnęłaś ze mnie koszulkę. Ale na tym się skończyło. Wtedy położyliśmy się i usnęłaś.
- Ja, ja...- nie wiedziałam co powiedzieć, wstyd mi było za to.- Przepraszam...
- Nie masz za co. Wiem, że wtedy nie kontrolowałaś siebie.- uśmiechnął się.
- Właśnie, a co z tą dziewczyną?- postanowiłam zmienić temat.
- Nazywa się Megan i jest naprawdę miła. Mam jej numer telefonu.- uśmiechnął się.
- To wspaniale!- krzyknęłam.
- Jaki entuzjazm.- zaśmiał się, zawtórowałam mu.
- No co? Cieszę się z twojego szczęścia!
- Chyba raczej to ty się bardziej cieszysz.- znowu się zaśmiał.
- To co dzisiaj robimy?- zapytałam.
- Ja dzisiaj...
- Spotykasz się z Megan.- dokończyłam, bo wiedziałam, że to chce powiedzieć.
- Skąd wiedziałaś?
- To było proste. Idź się szykuj na randke Romeo.- zaśmiałam się
- Wyganiasz mnie? Spotykamy się o 16, a jest ...- spojrzał na swój zegarek- 15! WTF?! To ile my spaliśmy?!
- Nie wiem i nie zamieram liczyć. Lepiej już leć, bo się spóźnisz.- uśmiechnęłam się.
- No dobrze. Do jutra.
- Do jutra.
Wyszedł z mojego pokoju i słyszałam jak schodzi po schodach. Kilka minut potem poszłam zakluczyć drzwi. Poszłam do kuchni i zrobiłam sobie płatki. Sama nie wiem jak jeszcze jedzenia mi nie brakło i nie wydałam kasy, którą mama kazała mi płacić za zakupy.
Zjadłam i poszłam do swojego pokoju. Usiadłam na łóżku i myślałam co by tu dzisiaj porobić. Po dłuższym namyśle postanowiłam się przejść na spacer. Zeszłam na dół i ubrałam moje ukochane, czarne baleriny. Wyszłam i ruszyłam w stronę parku.
Przechodziłam między drzewami, marząc. O czym? O tym co było, jakbym była zupełnie innym człowiekiem. Nagle na kogoś wpadłam.
- Bardzo przepraszam.- powiedziałam i spojrzałam na chłopaka.
- Nic się nie stało. Jak tam wczoraj po wczorajszej imprezie? Widziałem, że nieźle zabalowałaś.- uśmiechnął się.
Wszędzie poznałabym te niebieskie oczy. To był ten chłopak, z którym tańczyłam, jeszcze przed tym jak się tak bardzo upiłam.
- Nawet dobrze, tylko rano strasznie mnie głowa bolała.
- To normalne.- uśmiechnął się.- Jak masz na imię? Wczorał zapomniałem cię zapytać.
- Elizabeth.- wyciągnęłam w jego stronę rękę.
- Luke.- uścisnął moją dłoń.- Dasz się zaprosić na lody?
- Czemu nie.- uśmiechnęłam się.
Ruszyliśmy w stronę lodziarni. Bardzo szybko znalazłam z nim wspólny język. Wygłupialiśmy się i co chwilę wybuchaliśmy śmiechem.
- Jaki smak?- zapytał gdy już staliśmy pod budką.
- Hmmm. Nie wiem, ty wybierz. Coś czuję, że masz bardzo dobry gust.- uśmiechnęłam się, a on go odwzajemnił.
Zamówił po 2 gałki lodów czekoladowych i podał mi jednego.
- A nie mówiłam, że masz dobry gust.- powiedziałam, a on się zaśmiał.
Postanowiliśmy wrócić do parku i pospacerować tam jeszcze. Szliśmy śmiejąc się, aż nagle jak z pod ziemi wyrosła jakaś dziewczyna i rzuciła się na mojego towarzysza. Przyssała się do niego, a ja nie wiem czemu poczułam ukłucie w sercu. Przecież nie znałam go za długo... A jednak zabolało mnie to, że ma dziewczynę.
- Elizabeth, to jest Rose.- powiedział blondyn.
- Cześć.- wyciągnęłam rękę w jej stronę.
Ona popatrzyła na mnie wzrokiem pt. "On jest mój i lepiej się od niego odwal" i nawet nie podała mi ręki.
- To może ja już lepiej pójdę.- powiedziałam i odwróciłam się.
Ruszyłam w stronę mojego domu. Kiedy weszłam szybko pobiegłam do swojego pokoju, rzuciłam się na łóżko i zaczęłam płakać. No nie, moja 2 strona znowu się pokazała... A tak dawno jej nie było...
Płakałam i płakałam, sama nawat nie wiem ile czasu. Ale czemu ja tak zareagowałam? Przecież to nie mój chłopak, a nawet nie za dobrze go znam... Nagle zadzwonił mój telefon. Odrzuciłam połączenie, potem dzwonił jeszcze raz i znowu odrzuciłam, powtórzyło się to jeszcze kilka razy. Czy Justin naprawdę nie mógł dać mi spokoju? A tak w ogóle to ja z Jusem wymieniliśmy się numerami w dniu kiedy się poznaliśmy <Rozdział 2>. Mówię to teraz, bo wydaje mi się, że o tym nie wspominałam.
Wkońcu wstałam napiłam się wody,żeby chociaż trochę mój głos się poprawił, po tym długim płakaniu. Otarłam łzy i odebrałam.
- Halo.- powiedziałam.
- Czemu odrzucałaś moje połączenia?- zapytał.
- Nie mam  ochoty z nikim rozmawiać.- starałam się jak najbardziej ukryć mój załamany głos, ale na darmo.
- Czemu płaczesz? Coś się stało?- w jego głosie było słychać troskę.
- Nie, nic. To nic wielkiego.
- Skoro nic wielkiego to czemu płaczesz? A do tego dziewczyna nie płacze od tak.
- To naprawę nie jest ważne.
- Może przyjść do ciebie?- zapytał.
- Nie, nie trzeba.- odpowiedziałam.
- No to jutro przyjdę, dobrze?
- Ok.
- To do jutra.
- Taa...- rozłączyłam się.
Odłożyłam telefon na półkę i zeszłam na dół w celu zrobienia sobie czegoś do jedzenia. Padło na kapki. Zrobiłam sobie 3 kromki z dżemem truskawkowym. Zjadłam i poszłam do siebie. Wyciągnęłam z szafy piżamę i ruszyłam do łazienki. Wzięłam długą relaksującą kąpiel. Z wanny wyszłam niechętnie, ale woda robiła się już zimna. Ubrałam piżamę i zmyłam resztki po tuszu, bo od płaczu cały mi się rozmazał.
Kiedy wyszłam z łazienki, rzuciłam się się na łóżko. Usypiałam myśląc o dzisiejszym dniu i o Luku... Czy ja go jeszcze kiedyś spotkam? Nie wiem, zobaczy się co przyniesie przyszłość... Długo nie mogłam usnąć, ale po godzinie nareszcie Morfeusz zabrał mnie do swojej krainy.




Nowy bohater:
Luke Collins- 16- latek, jest miły, uroczy, zabawny, jest po prostu idealnym materiałem na chłopaka


5 komentarzy:

  1. Ojej pierwsza :)
    no rozdzial jak zawsze swietny
    nie mg doczekac sie nn <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ;D
      Nawet nie wiesz jak się ucieszyłam gdy zobaczyłam, że już jeden komentarz ; ))
      Już jutro pojawi się nn ; >
      Pozdrawiam ; **

      Usuń
  2. dopiero trafiłam na Twojego bloga, ale muszę przyznać, żę już mi się podoba. Opowiadanie bardzo ciekawe i jestem ciekawa co będzie dalej. mam nadzieję, że będziesz mnie powiadamiać. zapraszam do siebie, może zaciekawi Cię moja historia :)
    utracona-milosc.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo dziękuję ; ))
    Nawet nie wiesz jak teraz się cieszę ^^
    Jeszcze trochę i założę twittera, więc będę powiadamiać każdego kto będzie chciał. ^^
    Przeczytałam twojego bloga i jest bardzo wciągający i zostanę jego stałą czytelniczką :D
    Pozdrawiam ; **

    OdpowiedzUsuń
  4. bardzo miło mi to słyszeć :) cieszę się, że Ci się spodobał. zapraszam zatem na nowy rozdział i również pozdrawiam ;*
    utracona-milosc.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń