wtorek, 14 maja 2013

Rozdział 5

Obudziły mnie promienie słoneczne wpadające do mojego pokoju. Wstałam do łóżka i podeszłam do okna.
- Echh. Elizabeth, oto kolejny dzień z twojego marnego życia.- powiedziałam sama do siebie, patrząc w słońce i przeciągając się.
- Czemu marnego?- usłyszałam jakiś głos.
Przestraszyłam się i odskoczyłam od okna, patrząc w stronę skąd dobiegł głos.
- Przepraszam nie chciałem cię wystraszyć.
Podeszłam bliżej żeby go dotknąć i sprawdzić czy to nie mój mózg robi sobie ze mnie jaj. Dotknęłam go i znowu odskoczyłam.
- Justin, ty jełopie! Chcesz żebym na zawał padła?!- krzyknęłam.
- Wypraszam sobie. Nie jestem jełopem.- udał obrażonego.- Nie cieszysz się, że przyszłem?
- Cieszę się, ale mógłbyś trochę później przychodzić. A tak w ogóle co ty tu robisz?
- Twoja mama mnie wpuściła. Chciałem cię odwiedzić.
- Taa, Justin Bieber przyszedł mnie odwiedzić.- rzuciłam sarkastycznie.- Pewnie przyszedłeś sprawdzić czy ci wierzę, co?- założyłam ręce na piersiach.
- Też.- uśmiechnął się szeroko.- To wierzysz?
- Noo. Jakbym nie wierzyła to po co bym cię przed chwilą nazwała Bieberem, hmm?
- To co idziemy się gdzieś przejść?- zapytał odbiegając od tematu.
- Chętnie, ale jakbyś nie zauważył, jestem w piżamie.- kolejny sarkazm z mojej strony.
- No to idź się ubierz, ale szybko.
- Szybko to się nie da, ale postaram się.
Wyciągnęłam z szafy pomarańczową sukienkę przed kolano i poszłam do łazienki. Szybko wzięłam prysznic i równie szybko się wytarłam. Ubrałam sukienkę, popsikałam się perfumami, zrobiłam delikatny makijaż i związałam włosy w wysoką kitkę. Wyszłam, a Justin siedział na moim łóżku i pisał coś w swoim telefonie. Po chwili się zorientował, że wyszłam z łazienki to schował komórkę do kieszeni.
- Ślicznie wyglądasz.- powiedział podchodząc do mnie i przytulił się do mnie.
- Dziękuję. Ej, właśnie zdałam sobie sprawę, że musiałeś trochę czekać aż wstanę, czyli ile czekałeś?- zapytałam, uwalniając się z jego objęć.
- Godzinę.
- Chciało ci się tyle czekać?
- Dla ciebie wszystko.- powiedział i znów mnie przytulił.
Usłyszałam dzwonek do drzwi.
- Kurwa.- powiedziałam odrywając się od Justina.- Zaczekaj chwilę, a on kiwnął potakująco głową.
Szybko zbiegłam po schodach i otworzyłam drzwi. W progu stała Amy.
- Siemka, mogę do ciebie wpaść, co nie?- zapytała.
- No jasne przecież wiesz, że jesteś tu zawsze mile widziana.- uśmiechnęłam się.
Zaprosiłam ją do środka i już byłyśmy na schodach, kiedy ja dostałam nagłego olśnienia.
- Amy, ja mam w pokoju gościa…- powiedziałam.
Ona nie zwarzała na moje słowa i weszła do mojego pokoju. Stanęła jak wryta gdy zobaczyła Jusa.
- Aaaaa.- zaczęła piszczeć i skakać z radości po chwili.- Elizabeth, w twoim pokoju siedzi Justin Bieber!- zaczęła krzyczeć.
- Właśnie wiem.- powiedziałam i zamknęłam za sobą drzwi.
JB zaczął się śmiać.
- A więc to jest ta twoja przyjaciółka.- powiedział przez śmiech.
Amy znowu stanęła jak wryta.
- Mówiłaś mu o mnie?- szepnęła do mnie.
- Yhmm, noo.- powiedziałam też cicho.
Justin przez cały czas się śmiał.
- A ty z częgo się tak śmiejesz?- zapytałam, chociaż wiedziałam z czego.
- Z tego jak twoja przyjaciółka na mnie zareagowała.- powiedział i znowu wybuchł śmiechem.
- Nie śmiej się z niej! Ja tak samo reaguje na jakąś wieść o tobie, a jakbyś siedział teraz u Amy, a ja bym do niej przyszła do podbiegłabym do ciebie i się na ciebie rzuciła, więc to co ona zrobiła jest w miarę normalne. A zresztą pamiętasz jak zareagowałam na wieść o biletach? Tak samo!
- No pamiętam- powiedział i przestał się śmiać.
- No właśnie.- powiedziałam.- A ciebie co do mnie sprowadza?- zapytałam Amy, podnosząc brwi.
- Przyszłam cię odwiedzić i wyciągnąć na jakiś spacer albo żebyśmy poszły nad nasz stawek wykąpać się, bo jest śliczna pogoda.- powiedziała uśmiechając się.
- No pięknie i teraz kogo tu wybrać.- powiedziałam.
- Co?- zapytała Amy.
- No bo Justin też mnie zaprosił na spacer.
- No to może pójdziemy w trójkę?- wtrącił się Justin.
- Ok!- krzyknęła Amy.
Szybko pobiegłam do łazienki założyć strój. Byłam wkurzona, bo dopiero co się wyszykowałam to już muszę zmyć makijaż, bo jak zanurkuję to będę wyglądać jak potwór. Nie to, że mam na twarzy tapetę, ale tusz jak się romarze to uchuchuuu. Przynajmniej dziewczyna wie o co mi chodzi.
Spakowałam do torby koc, telefon i kilka innych potrzebnych rzeczy, a w tym czasie Justin i Amy o czymś gadali. Założyłam czarne baleriny przewiesiłam torbę przez ramię i wyszliśmy. Po drodze zaszliśmy do do domu Amy żeby ona też ubrała strój i wzięła potrzebne rzeczy. Noi później jeszcze do Justina. W jakiej mieszka on willi! O jejku, żeby w to uwierzyć trzeba zobaczyć to na własne oczy. Noi ruszyliśmy nad nasz stawek. Nigdy tam nikogo nie ma, bo on jest w lesie i nikomu nie chce się tam chodzić, więc Justin tam odpocznie od męczących fanek. Kiedy dotarliśmy rzeczywiście nikogo nie było. Rozłożyliśmy koce, rozebraliśmy się, że zostaliśmy w samych strojach kąpielowych. Ja się położyłam na kocu i zaczęłam się opalać, a Amy i Jus pobiegli do wody. Jak oni razem ślicznie wyglądają. Pasują do siebie. Leżałam tak na brzuchu i myślałam co zrobić żeby byli razem. Ale chwila! Amy ma chłopaka! Kurcze, no to po moich niecnych planach...
Po chwili poczułam jak coś mokrego ląduje na moich plecach. Odwróciłam się, a nademną stał Justin i chlapał na mnie.
- Ejj!- krzyknęłam i wstałam wściekła.
W tej chwili poczułam, że tracę grunt pod nogami. Justin wziął mnie na ręce i biegł ze mną do wody. Kiedy woda sięgała mu do pasa, rzucił mną, a ja zanurkowałam w wodzie.
- Kurwa! Co ty chcesz mnie zabić czy co?!- krzyczałam gdy już się wynurzyłam.- Co ty sobie myślisz?! Najpierw rano ta pobudka, a teraz kurwa to!- darłam się na niego.
- Oj, nie gniewaj się.- powiedział z rozbawieniem.
Chciałam już iść na brzeg. Szłam już, ale Justin złapał mnie za nadgarstki.
- Zostaw mnie!- krzyknęłam.
Rozejrzałam się dookoła.
- Gdzie jest Amy?!- zapytałam krzycząc.
- Tam.- wskazał na drugi koniec stawku.
- Co ona tam robi?
- Powiedziała, że tam jest cieplejsza woda. Płyniemy do niej?
- Muszę?- przewróciłam oczami.
- Tak musisz, a jak nie to zaciągnę cię tam siłą.
- Dobra, dobra no to płyń pierwszy, ja tu jeszcze chwilkę postoję.
- No dobra, ale szybko do nas przyjdź.- powiedział i odpłynął.
Patrzałam chwilkę na niego. Wyszłam z wody i postanowiłam, że ja pójdę po piasku naokoło. Szłam powoli patrząc na piasek. Kiedy doszłam Amy i Justin z czegoś się śmiali. Zanurzyłam się powoli i podeszłam do nich.
- Jaki jest powód, że mnie zaciągneliście na drugi koniec stawku, zostawiając nasze rzeczy na pastwę losu?- zapytałam zdenerwowana.
- A sama nie wiem.- uśmiechnęła się Amy.
- No to ja wracam na swoje miejsce.- powiedziałam i odwróciłam się.
- Czekaj.- Justin złapał mnie za nadgarstek i przyciągnął do siebie.
- Co?- zapytałam zniecierpliwiona.
- Przepraszam.
- Za co?- byłam zaskoczona.
- Za tamto.
- Można jaśniej?- zapytałam.
- Za to, jak ty to nazwałaś, że chcę cię zabić.- zaśmiał się.
- Jak ja wcale nie jestem na to zła.
- No to na co?
- Na nic, nie wiem zupełnie o co ci chodzi, ale ja już idę.- powiedziałam i odwróciłam się.
- Oj, nigdzie nie idziesz.- złapał mnie za ramię i odwrócił.- Masz z nami pływać.- uśmiechnął się.
Chwilę popływaliśmy, a później zrobiliśmy wielką wodną bitwę. Tak zleciały nam 2 godziny. Kiedy wracaliśmy cały czas o czymś gadaliśmy. Najbliżej mieszkała Amy więc odprowadziliśmy ją. Wtedy zostałam sama z Justinem. Skręciłam w uliczkę, w której mieszkam.
- A ty dokąd?- zapytał Jus.
- Yyyy, do domu?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz