sobota, 11 maja 2013

Rozdział 2

Weszłam do domu i położyłam torby na podłodze. Spojrzałam na zegarek, była 15:27.
- Mamo, jestem!- krzyknęłam.
- Chodź szybko córciu do kuchni! Mam dla ciebie niespodziankę!
Szybko ściągnęłam buty i pobiegłam do kuchni.
- Jaką?- zapytałam podekscytowana gdy stanęłam w progu.
Po tym pytaniu stanęłam jak wryta. Przy stole siedział Justin i pił herbatę. Przez głowę przeleciało mi tysiąc myśli. Halo! Elizabeth! To nie jest Justin! To jakiś chłopak bardzo podobny do niego. Przynajmniej tak mi się wydaje.
- Tata do mnie dzwonił.- powiedziałam z obojętnością do mamy, nie zwracając uwagi kto siedzi na krześle.
- Wiem, Elizabeth. Chciał ci powiedzieć, że niespodzianka na ciebie w domu czeka, ale jakoś nie udało wam się porozmawiać, nie? Spotkał Justina gdzieś w mieście i poprosił go żeby nas odwiedził, bo przecież tata wie jak bardzo go lubisz.- wytłumaczyła.- I jak niespodzianka? Podoba ci się?
- Mamo, czy ty myślisz, że jestem ślepa i głupia?- zapytałam wściekła.- To nie jest Justin! Przecież taka gwiazda jak on nie przyjechałby do nas dla jednej fanki. Pomyśl!
- Wcale, że nie. Jestem Justin.- powiedział po czym się promiennie uśmiechnął.
- A jaki masz na to dowód?- zapytałam pożerając go wzrokiem. Popatrzył na mnie z zakłopotaniem.- No właśnie, to ty się lepiej zastanów czym mi możesz to udowodnić, a ja idę zanieść zakupy do swojego pokoju.- powiedziałam i wyszłam.
Wzięłam zakupy z korytarza i pobiegłam na górę. Rzuciłam torby na łóżko, wyciągałam, składałam ciuchy i wkładałam do szafy. Po chwili wszedł „Justin” i usiadł na łóżko. Przyglądał mi się przez cały czas. Kiedy skończyłam rozpakowywać wszystkie rzeczy, usiadłam obok niego.
- Czemu mi nie wierzysz?- zapytał ze smutkiem w głosie.
- A ty czemu mnie okłamujesz?- odpowiedziałam pytaniem na pytanie.
- Nie okłamuję cię.
- Słuchaj, nie trać ani mojego, ani swojego czasu. Jak nie masz żadnego dowodu to lepiej wyjdź.
Siedzieliśmy w niezręcznej ciszy. „Justin” cały czas wpatrywał się w podłogę, a ja mu się dokładnie przyglądałam. Po chwili spojrzał na mnie i zaczął śpiewać jedną ze swoich piosenek, cały czas patrząc mi w oczy. Gdy zaczynał śpiewać refren wstał, złapał mnie za rękę i porwał do tańca. Zaczęliśmy tańczyć, a po chwili śpiewałam razem z nim. Kiedy skończyliśmy przysunął się do mnie tak że stykaliśmy się czołami. Patrzyliśmy tak sobie w oczy.
- Pięknie śpiewasz.- powiedział.
- Dziękuję.- uśmiechnęłam się promiennie.
- Teraz mi wierzysz?- zapytał odsuwając się odemnie.
- To że masz podobny głos do niego i wyglądasz jak on, to nie znaczy, że nim jesteś.- wystawiłam mu język.
On tylko usiadł i znowu wlepiał swój wzrok w podłogę. Przypomniało mi się, że buty, które kupiłam muszę zanieść do korytarza i włożyć do szafki. Wzięłam nowo zakupione sandały i wyszłam z pokoju bez słowa. Kieedy je schowałam szybko wbiegłam po schodach i weszłam do pokoju. „Justin” pisał coś na swoim telefonie, ale kiedy zobaczył, że weszłam od razu go odłożył. Usiadłam obok niego.
- Idziemy na spacer?- zapytałam, a on się tylko na mnie spojrzał.- No co? To, że ci nie wierze, to nie znaczy, że nie możemy wyjść gdzieś razem. A w sumie to dobrze, że nie jesteś nim, bo teraz będę mieć swojego Justina Biebera.- powiedziałam i pocałowałam go w policzek, on się zarumienił, a ja się zaśmiałam.- No to jak się naprawdę nazywasz?
- No Justin.
- Boże.- walnęłam się z otwartej dłoni w czoło.- No dobrze niech ci będzie, Justin.
Wstaliśmy, ruszyliśmy w stronę drzwi i ubraliśmy buty.
- Mamo, wychodzę!- krzyknęłam w progu i zamknęłam za sobą drzwi
Szliśmy do parku więc nie było daleko. Szybko znaleźliśmy wspólny język. W parku usiedliśmy na ławce i dłuuugo rozmawialiśmy.
- To powiesz mi w końcu, czemu mi nie wierzysz?- nagle zmienił temat.
- No bo taka gwiazda jak on nie przyjechałby do takiej zwykłej dziewczyny jak ja. Jestem jedną z miliona jego fanek i niczym się nie wyróżniam. A zresztą po co miałby do mnie przyjeżdżać skoro ma ważniejsze i ciekawsze sprawy na głowie?
- A więc jak mogę ci udowodnić, że jestem Justin Bieber?- zapytał zrezygnowany.
- Ja tam nie wiem, sam pomyśl.- uśmiechnęłam się.
- Może chciałabyć bilety na koncert?
- Jeśli mógłbyś załatwić to poproszę 2. Dla mnie i dla mojej przyjaciółki.- uśmiechnęłam się.
- No ok. To jutro tobie przyniosę 2 bilety, a teraz już chodźmy odprowadzę cię do domu.- powiedział wstając.
- Aaaa.- zaczęłam piszczeć.- Pójdę na koncert Justina Biebera.- zaczęłam krzyczeć i skakać z radości.
Gdy już się uspokoiłam zaczęliśmy się śmiać i ruszyliśmy w stronę mojego domu.
- To się nazywa być szurniętym.- powiedział i zaczął się śmiać.
- Ejj!- krzyknęłam.
- No dobra, dobra. Przepraszam.
- Mam kolejny dowód, że nie jesteś nim!- wypaliłam nagle.
- Niby jaki?- zapytał podnosząc brwi.
- No bo jutro do mnie przyjdziesz, a czytałam wczoraj, że będziesz w LA przez tydzień.
- Jakbyś więcej poszukała, to byś znalazła, że nasze plany się pokrzyżowały i będę tutaj grał koncert i będę tu przez najbliższe miesiące, bo to już będzie ostatni koncert z mojej trasy i dadzą mi na razie spokój więc będę tu sobie spokojnie odpoczywał.- powiedział i uśmiechnął się promiennie.
- Zobaczymy jeszcze co wymyślisz, żeby mi udowodnić, że on to ty.
- Oj, coś się wymyśli.
Szliśmy jeszcze kawałek rozmawiając już o całkiem innych sprawach.
- Więc jutro przyniosę ci te bilety.- powiedział gdy staliśmy przy drzawiach od mojego domu.
- Nawet nie wiem jak ci za to dziękować.- uśmiechnęłam się.- Dzięki za miło spędzony dzień.
- Ja też dziękuję.
Pocałowałam go w policzek na pożegnanie i weszłam do domu. Byłam strasznie zmęczona. Weszłam do kuchni, tam siedziała mama i szykowała kanapki.
- Ooo, cześć Elizabeth. Właśnie miałam po ciebie dzwonić.
- No widzisz już nie musisz.- odpowiedziałam.
Zjadłam kilka kanapek i pobiegłam do spojego pokoju. Weszłam do łazienki i odkręciłam wodę żeby nalała się do wanny. Poszłam po swoją piżamę, rzuciłam ją gdzieś na szafkę. Nalałam sobie kilka olejków do wody i weszłam do wanny. Kąpałam się jakąś godzinę. Kiedy wyszłam umyłam zęby i ubrałam się w piżamę. Położyłam się na łóżku i myślałam o Justinie. Cały czas pytałam sama siebie czy on mówi prawdę czy też mnie oszukuje. Sama nie wiem czemu nie mogłam przestać o nim myśleć, ale po chwili usnęłam.

2 komentarze: